Jak to bywa cały misterny plan poszedł w rozsypkę... a to za sprawą butów znajomego, które w pierwszym dniu stwierdziły że mimo faktu ich rocznego "rozchodzenia" jednak nie nadają się w góry. Efekt był taki że po 6 dniach skończyły nam się plastry a ofiara obuwia przestała być specjalnie mobilna.
Zamiast iść na Słowację poszliśmy do TPN i z morskiego Oka wróciliśmy na Kujawy.
W 6 dni przeszliśmy około 140km, zaczynając z 26kg na plecach a kończąc z 17kg (bez jedzenia i z litrem wody). Gdyby nie pęcherze wielkości 5złotówek pewnie dobili byśmy do 200km i obeszli polskie Tatry po słowackiej stronie...
Tak czy inaczej wycieczka się udała mimo że w innej formie niż pierwotnie planowana.
Kilka wniosków po wycieczowych:
- softshell mechli się pod ciężkimi plecakami (mój po 12godzinach pod 20kg trochę się zmechlił pod pasem biodrowym na plecach)
- GPS, mimo że w komórkę miałem wgrane różne mapy, przydawał się jedynie do odczytywania współrzędnych i przenoszenia ich na mapę (czasami chodziliśmy na przełaj przez las)
- muszę kupić nową kurtkę (bardziej fakt niż wniosek...) obecna rozwarstwiła mi się już we wszystkich istotnych miejscach
- Małachowski Cave Turist jest niesamowicie ciepły i nawet przy 0 stopni w samej bieliźnie można się w nim spocić - odkryłem że w wewnętrznej kieszonce ma moskitierę.
- od 2 lat kupuję opinacze ale tym razem przydałyby się bardziej niż zwykle - najwyższa pora zaklikać na stronę wisportu
- 20-21kg jest obciążeniem które pozwala skakać po skałach jak górska kozica... 26kg jest jednak odczuwalne po całym dniu - trzeba będzie trochę zmodernizować szpej
- camelbak założony na tylnej ścianie plecaka robi niesamowitą dźwignię i wyraźnie zwiększa obciążenie ramion - mimo wszystko wolę tak go nosić w izolowanym, łatwo dostępnym pokrowcu niż w głównym worze.
i to chyba było by tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz